Jak się wydaje, PKP pomału wychodzi z zapaści w jakiej spółka znajduje się od kilkunastu lat. Transportowego molocha podzielono na mniejsze „branżowe” firmy, modernizowane są drogi żelazne i tabor. Rzecznicy kolei informują nas o sukcesach, planach i milionowych inwestycjach, traktując je jako wspólny interes narodowy. W całej tej propagandzie sukcesu zapomniano jednak o fakcie, iż w czasach minionego reżimu PKP dysponowało również ogromną infrastrukturą w postaci nieruchomości wszelkiego przeznaczenia, o których dzisiaj – podupadających, zrujnowanych, zdewastowanych – jakoś się nie pamięta. Nieruchomości te to często budynki mieszkalne, gdzie próbują normalnie żyć dziesiątki ludzi. Najlepszym tego dowodem jest przykład mieszkańców budynku przy ulicy Warszawskiej, tego gdzie przez szereg lat mieściła się „przychodnia kolejowa”, z której usług korzystało tysiące lubanian. Dziś przychodni już tam nie ma, zostali tylko mieszkańcy kamienicy, trzy rodziny. Sumiennie i terminowo płacą stale podnoszone stawki czynszu, za co administrator odpłaca się niezmiennie zerowymi działaniami. Cieknące dachy, wilgotne ściany, zapadające się podłogi – z tym wszystkim zmuszeni są radzić sobie sami, a budynek każdego dnia zbliża się do ruiny.
- Jeszcze w 2001 roku kolej odpowiadała na nasze skargi i prośby o remont, przysyłając w listach obietnice rychłego załatwienia spraw. Od jakiegoś czasu nasze pisma trafiają w próżnię, nikt nawet nie sili się na odpowiedź – mówi jedna z mieszkanek posesji.
Sytuacje mieszkańców dodatkowo komplikuje nietypowa sytuacja prawna. Otóż pozostające w zarządzie PKP budynki stoją na gruntach należących do gminy miejskiej Lubań. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zatem przejecie nieruchomości przez właściciela gruntów. Próby takie pojawiały się już przed laty, kiedy kwestie niewygodnych budynków usiłował uregulować wojewoda jeleniogórski. Wtedy veto postawiła kolej. Jak będzie podczas zapowiadanych na październik rozmów? Budynek na Warszawskiej wymaga pilnego remontu dachu, osuszenia ścian i piwnic, udrożnienia kanalizacji i deratyzacji – lista długa i kosztowna, przerastająca możliwości finansowe lokatorów. Podobny obraz przedstawia 18 innych budynków i aż 95 mieszkańców. Burmistrz Rogacki zapewnia, że ratusz świadomy ogromu problemu będzie efektywnie dział w tej sprawie. Tymczasem prosi o uzbrojenie się w cierpliwość. Do sprawy z pewnością wrócimy.
Z dnia: 2007-10-02, Przypisany do: Nr 19(330)